Przy okazji 1 listopada i baśniowej perspektywy śnieżnego grudnia nasuwa się refleksja.
W jednej z poczytniejszych książek czytam następujące pytania: Jak nazywa się wiara że jakieś kosmiczne Żydowskie bóstwo może dać Ci życie wieczne jeśli:
- po wyznaniu swoich przewinien -"grzechów" - symbolicznie zjesz jego ciało,
- telepatycznie powiesz mu że akceptujesz go jako swojego zbawiciela,
- usuniesz grzech pierworodny ze swojej "duszy" - który to grzech ludzkość posiadła ponieważ stworzona z żebra kobieta została namówiona przez gadającego węża do zjedzenia jabłka z magicznego drzewa.
Tak, zdaje sobie sprawę, że to obrazowe porównanie i potrzeba wiary żeby to zrozumieć. Szamani we wszelkich plemionach też mocno strzegli swojej wiedzy i kontaktów z "duchami", żeby z czasem okazało się że zwykła wiedza i dostęp do nauki eliminuje wszelkie zakłamanie i manipulacje.
O związku nauki i wierzeń dość przystępnie jest na poniższym obrazku
Osobiście przyznam że bardzo lubiłem bajki w dzieciństwie z uwzględnieniem: mikołaja przynoszącego prezenty i choć lubie dawać prezenty i być obdarowywany - w bajki raczej nie wierze.
Zdecydowanie wolę trudną rzeczywistość niż wyimaginowany idealny świat - którego apropos nikt jeszcze nie zbadał i nie udowodnił a dla którego wielu zabijało tysiące niewinnych ludzi.
Chociaż temat 1 listopada i refleksji jest mało popularny - zachęcam. Mamy XXI wiek i mnoostwo fajnych lektur.
Zakończe cytatem z A.Gilberta: "take the time to think, take the time to plan, take the time to make a difference".