O mnie

Moje zdjęcie
szczęśliwy tata i mąż. BYL to akronim od starej nazwy bloga: Brake Your Limits. Nazwę zmieniłem 5 Lutego 2014

sobota, 26 marca 2011

Jak brak asertywności zbiera śmiertelne żniwo...

Czas:  25 Marzec 2011, piątek, godz 20.30
Miejsce: Szpital Onkologiczny w Gliwicach, świetlica
Obsada: 15 pań w dojrzałym wieku (średnia ok 50lat)
Rekwizyty: Telewizor 42 calowy, głośno emitutuący  jeden z 15 popularnych seriali...

Case: Jest pacjent który ma 50 lat, inżynier, jego synektyka na dobrym poziomie, myślenie lateralne i liniowe - rzadko spotykane nawet nawet u inżynierów a wysoka kultura osobista - godna podziwu. Bohater tej anegdoty jest pacjentem szpitala onkologicznego, od ponad tygodnia próbuje obejrzeć Teleexpress na TVP1 lub Fakty na TVN w szpitalnej świetlicy, ale ze względu na bardzo wysoką kulturę osobistą i szacunek dla płci przeciwnej, ani raz nie zdołał obejrzeć w TV programu na którym mu zależało. Od kiedy większość lektur antyrakowych jednoznacznie wskazuje na konieczność redukowania stresu w celu maksymalizacji prawdopodobieństwa powrotu do zdrowia - postanowiłem pomóc bohaterowi tej opowieści w obejrzeniu tego na co miał ochotę. Przykro było patrzeć jak ten człowiek ponad 7 razy powracał zdegustowany i mocno zdenerwowany po nieudanej próbie obejrzenia programu który bardzo chciał obejrzeć... Swoje podejście tłumaczył - niechęcią do "dogadywania" się z większością Pan oglądających ... seriale bądź inne - dla nich ważne produkcje...

Rozwiązanie: Z zachowaniem należytych, powszechnie uznawanych za kulturalne zasady wzbogacone przez kilka wątków humorystycznych udało mi się przekonać 15 pań oglądających ich ulubiony program do zmiany kanału TV na taki, który bardzo ucieszył mojego współlokatora. (transmisja meczu Litwa - Polska). Co ciekawe Panie przyjęły tą zmianę - nadspodziewanie dobrze... Rozbawienie pań na sali telewizyjnej na pewno było przyjemną rzeczą ale uśmiech współlokatora - bezcenny :)

Wniosek: Brak elementarnych zasad kultury budzi niesmak i często ociera się między cienką granicą między arogancją i pewnością siebie - z drugiej strony znajomość savoi-vivre'u i bardzo wysoka kultura i szacunek do ludzi wokół, bardzo często odpowiada za generowanie w nas stresu, którego siła rażenia może przypominać bombę "little boy" zrzuconą na Hieroshime w 1945...

Aurea mediocritas – Horacyjski złoty środek wydaje się tutaj tak potrzebny jak ożywiające promienie zwiastującego wiosnę słońca.

W zależności od indywidualnych potrzeb polecam każdemu mniejszą lub większą lekturę traktującą na temat asertywności. Gdybym miał otrzymać 1 tulipana za każdym razem kiedy asertywność pomogła mi w życiu - dzisiaj byłbym właścicielem sięgającej po horyzont - zapierającej dech w piersiach łąki napawającej oczy pięknymi widokiem czerwonych kwiatów.


"Stress will kill you quicker than a rabbit gets fucked" - dlatego mocno polecam każdemu coś na temat asertywności :)

niedziela, 13 marca 2011

Czego możemy nauczyć się od włochów

Patrząc na włochy często zachwycamy się ich kuchnią, otwartością, jakością footbolu itp. Ostatnia "Polityka" z 12.03.2011, dość jaskrawo pokazuje nastroje panujące w przeddzień 160 lecia powstania Państwa Włoskiego.

Przytaczanie tutaj całego artykułu byłoby tak właściwe jak analiza przegranego meczu przez zmęczonego polskiego piłkarza, ale podanie cytatów wydaje się nader właściwe:

"Na północy o tych z południa mówią TERRONI (od terra-ziemia), czyli prymitywni, ciemni i chciwi chłopi. Jednak od 2005 decyzją sądu kasacyjnego, określenie to uznaje się za rasistowskie, a każdy kto go użyje - musi się liczyć z karą nawet tysiąca euro.
Natomiast Terroni, tych z południa nazywają POLENTONI. Dosłownie chodzi o konsumentów popularnego na północy placka kukurydzianego (polenta), uchodzącego na południu za przejaw wyjątkowej barbarii kulinarnej, ale w rzeczywistości jak tłumaczy słownik języka włoskiego chodzi o "chamów, którzy żywią się byle czym, nie wiedzą co to elegancja, dobry gust i wyrafinowanie". Poza tym "terrone" to urodzony nierób i oszust a "polentone" to prymitywny groszorób i niewrażliwy na piękno dęty buc""

Niemniej jednak ziemia włoska wydała wielu znakomitych ludzi... ominiemy tutaj dokładniejsze dane geograficzne ich pochodzenia ale wniosek wydaje się prosty: Tylko od Ciebie zależy co będziesz robił i w jaki sposób będziesz postrzegany. Okoliczności i środowisko to tylko wymówka!



sobota, 12 marca 2011

Docenić - bez podtekstów

Zakończenie kariery Adama Małysza obija się głośnym echem w mediach. Faktycznie trzeba obiektywnie przyznać, że osiągnięcia pana Adama nie są małe i pomagały wielu Polakom w identyfikacji swojej dumy narodowej...

Z drugiej jednak strony mocno zastanawia sposób, w jaki polskie media postanowiły oddać cześć panu Adamowi - uruchamiając kampanie "cała polska zapuszcza wąsy dla Pana Adama".

Rozumiem chęć identyfikacji i potrzebę zrobienia czegoś co będzie żywo przypominać o "orle z Wisły".
Ale czy zapuszczanie wąsów na cześć Pana Adama to faktycznie przysługa jaką mu robimy, czy też jawne wyśmiewanie się?

O tym jak popularność wąsów rozkłada się geograficznie i kulturowo napisano wiele artykułów - polecam poniższe linki:

http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/63855,wasy-tradycja-czy-zwyczajny-obciach.html
http://www.wprost.pl/ar/196899/Polska-wasem-stoi/

Jak podawał raport wprost : "co 400 Francuz, co 40 Niemiec, co 7 Polak i co drugi Pakistańczyk nosi dumnie wąsy...

Osobiście jestem przekonany, że Pan Adam ma znacznie więcej walorów, które można by propagować skoro chcemy żyć w cywilizowanym kraju... (pracowitość, pokora, wiara we własne siły)

Panie Adamie -  pozdrawiam tymczasem nie z Żywca, ale ze Szpitala Onkologicznego w Gliwicach. Z tego co zauważyłem, pomagał Pan walczyć nie tylko w konkursie drużynowym swoim kolegom ale niepoliczonej ilości pacjentów!
Dziekujemy